Opowieści Andersena i Konopnickiej o lnie należą do kanonu światowych baśni. Życie dopisało do nich historię Żyrardowa, w którym w latach 90. XX w. upadły państwowe zakłady włókiennicze, a dekadę później – sprywatyzowane – odrodziły.
Wyrób lnianych tkanin był podstawą egzystencji miasteczka od 1829 r. Właściciele Rudy Guzowskiej z rozległymi uprawami lnu, bracia Łubieńscy zawiązali wówczas spółkę z Lubowidzkim i Scholtzem z Banku Polskiego. Celem było przędzenie lnu na maszynach pomysłu francuskiego inżyniera Filipa de Girard. Plany zachwiały się w czasie powstania listopadowego. Girard włączył się do walki, a w jego eksperymentalnych zakładach na Marymoncie zaczęto wytwarzać broń.
Po upadku powstania życie wróciło jednak do normy. W Rudzie wzniesiono szybko przędzalnię i robotnicze osiedle. Nazwę przemianowano na Żyrardów, ruszając z produkcją już w 1833 r. Piętnaście lat później poprowadzono tędy linię kolejową z Wiednia do Warszawy, co ułatwiło lniarskim wyrobom podbój chłonnych rynków Rosji i Austrii. Żyrardów zaczął się bogacić. No, może nie było tak bajecznie?! Z pewnością bogacili się właściciele. Notabene zakłady kupili w 1857 r. Hielle i Dittrich. Pod ich zarządem wyrósł największy w Europie ośrodek produkcji tkanin lnianych. Nie ma jednak przędzy bez młócki. W 1883 r. wybuchły pierwsze strajki spowodowane obniżkami płac. Wkrótce protesty stały się stałym elementem miejscowej kultury robotniczej.
Gdy na otwierającej stulecie Wystawie Światowej w Paryżu pokazywano z dumą miasto jako wzorcowe – z fabryką otoczoną budynkami użyteczności publicznej i domami mieszkalnymi, miejscowa klasa robotnicza chyliła ucha komunistycznej ideologii już tak chętnie, że Żyrardów nazywano „czerwonym”. Socjalistyczny sen ziścił się po II wojnie światowej.
Przebudzenie w warunkach ustrojowych lat 90. było bolesne – zakłady zbankrutowały. Miasto miało jednak szczęście do samorządowych polityków, którzy jako jedni z pierwszych w Polsce wystarali się o fundusze unijne na rewitalizację, a dziedzictwo poprzednich pokoleń przekazali w prywatne ręce. Dziś Żyrardów znów zachwyca, a kluczem do sukcesu są dwa przedsięwzięcia – budowa loftów de Girarda w Nowej Przędzalni i reaktywowanie produkcji lnu w Starej. Ba, nie tylko reaktywowanie, ale również prężny marketing, dzięki któremu coraz więcej osób zagląda do urządzonego w zabytkowych halach sklepu Fabryki Lnu.
Scenografowie filmu „Lalka” zamienili przestronną, wyznaczoną szeregami żelaznych słupów halę w „Sklep Wokulskiego” (Fabryka Lnu Żyrardów). Iście baśniowa aranżacja. I pointa żyrardowskiej historii: w prywatnych rękach len rozkwita!
Niestety, w likwidacji:
http://www.krs-online.com.pl/msig-5428-54068.html
https://www.imsig.pl/pozycja/2017/191/KRS/344476,%C5%BBYRARD%C3%93W.FABRYKA_LNU_SP%C3%93%C5%81KA_Z_OGRANICZON%C4%84_ODPOWIEDZIALNO%C5%9ACI%C4%84_W_LIKWIDACJI
PolubieniePolubienie