Europa Polska

Polska / Gniezno – dwie drogi

Mamy w Polsce wiele wspaniałych skansenów, muzeów, miejsc, w których zwiedzający mogą sami dotknąć, powąchać i poznać, jak coś działa. Na tym tle anachroniczne wydaje się prezentowanie takiego skarbu jak Drzwi Gnieźnieńskie.

male_IMG_3990Wizyta w Gnieźnie z wycieczką dzieci* natchnęła mnie do podzielenia się uwagami na temat prezentowania skarbów naszej kultury. Najpierw opowiem, co mi się podobało. Muzeum Początków Państwa Polskiego (www.gniezno.eu) pokazuje odkrycia archeologów i historyków, dotyczące wydarzeń sprzed tysiąca z górą lat. I to tak fantastycznie, że dzieci z trzeciej klasy szkoły podstawowej wytrzymały w skupieniu godzinny program zwiedzania. Kolekcja podzielona jest na trzy moduły. Każdy zajmuje odrębną salę, a wizyty w nich zaczynają się od 10-minutowych filmów. Dopiero po takim wstępie ogląda się zgromadzone w gablotach cenne, choć nieliczne, eksponaty. Pierwszy i trzeci filmy są fabularyzowanymi dokumentami, może nie ma się więc czemu dziwić. Ale w drugim profesorowie-eksperci opowiadają o czymś tak dla dzieci abstrakcyjnym jak to, skąd i w jaki sposób czerpiemy wiedzę o odległej przeszłości. Robią to jednak bardzo prosto i interesująco. Dzieciaki i towarzyszący im dorośli siedzieli zasłuchani.

Żywy, interaktywny i multimedialny styl prezentowania różnorodnych poważnych tematów i kolekcji muzealnych rozpowszechnia się szybko. Po uruchomieniu Centrum Nauki Kopernik i Muzeum Powstania Warszawskiego nastąpił wysyp tego rodzaju placówek. W Muzeum Archeologicznym w Biskupinie animujący zajęcia z dziećmi edukatorzy wcielają się w mieszkańców osady sprzed trzech tysięcy lat. A czynią to tak sugestywnie, że dzieci długo nie są pewne – prawda to, czy tylko takie udawanie (www.biskupin.pl).

Jest wiele innych przykładów. Geopark w Kielcach prezentuje ukrytą w skałach przeszłość Ziemi, nie unikając makiet, warsztatów dla młodego geologa czy seansów w kapsule 5D (www.geopark-kielce.pl). W Żywym Muzeum Porcelany przy ćmielowskiej fabryce można dotknąć ceramiki na różnych etapach jej powstawania, poczuć konsystencję, fakturę, zapach (www.turystyka.cmielow.com.pl). Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie w nowoczesny i wciągający sposób opowiada o drodze prowadzącej od ziarenka piasku do kruchych, ale jakże pięknych i użytecznych przedmiotów (www.miastoszkla.pl). Kopalnia węgla w Bełchatowie przez instalację Giganty Mocy daje odpowiedź na pytania, jak powstaje energia elektryczna i jaki jest jej związek z miejscowym skarbem – brunatnym węglem (www.gigantymocy.pl). Na tę drogę wchodzą też różne wcale nie muzealne placówki. Ot, choćby w podwarszawskim Konstancinie, pomysłowi właściciele przekształcili stolarnię w Ośrodek Edukacji Technicznej „Pinokio”. Pokazują dzieciom gatunki drzew i różnice oraz pożytki płynące ze stosowania poszczególnych rodzajów drewna. Na koniec dzieci same wykonują użyteczny przedmiot z drewna, na przykład zegar (www.pinokio.edu.pl).

Po słowach zachwytu czas na kilka słów, co jest mocno niedzisiejsze i po prostu mi się nie podoba. Wróćmy do Gniezna. Do katedry wznoszącej się na Wzgórzu Lecha. Tam gdzie są prochy św. Wojciecha, wielka relikwia z piastowskich czasów, której posiadanie pomogło Bolesławowi Chrobremu założyć na skronie koronę. I drzwi. Najcenniejsze w Polsce i jedne z najcenniejszych w Europie – Drzwi Gnieźnieńskie. Z osiemnastoma kwaterami pokazującymi świątobliwy żywot i dokonania św. Wojciecha. Odlane z brązu wybitne dzieło XII-wiecznych ludwisarzy. Każdy powinien je zobaczyć. I oczywiście można. Tyle tylko, że Drzwi, ukryte są za… innymi drzwiami. I nie można ich kontemplować w samotności, bo wejść do nich – przez te zwykłe – można tylko z przewodnikiem i klucznikiem w jednej osobie (www.archidiecezja.pl).

Niech mi ktoś poda choć jeden racjonalny argument dlaczego tak jest? Przecież Drzwi Gnieźnieńskie ważą 1200 kilogramów, więc nikt ich nie ukradnie. Tylko szaleniec chciałby je uszkodzić, a i przed takim mało prawdopodobnym aktem wandalizmu, nowoczesne środki ochrony pozwoliłyby je uchronić.

Dzieci były uprzedzone, że zobaczą niezwykły „komiks” sprzed 800 lat. Mimo że całą historię usłyszały już wcześniej kilka razy, siedziały zasłuchane i śledziły każdy ruch rąk przewodnika. Średniowieczne dzieło naprawdę zrobiło na nich ogromne wrażenie.

Drzwi nie wolno fotografować – też nie wiem dlaczego. O ile mogę zrozumieć, że błysk flesza szkodzi starym płótnom czy tkaninom, to czy rzeczywiście jest równie groźny dla metali? Czyż w tysiącach muzeów na świecie nie ogranicza się tej sprawy do prośby by fleszy nie używać? Współczesne dzieci oglądają świat „po japońsku”, używając aparatów i telefonów, by utrwalać, co widzą. Dlaczego więc nie pozwolić im sfotografować drzwi?

* Autor jest dziennikarzem turystycznym, fotografem i pilotem wycieczek. Na wycieczki z dziećmi jeździ z warszawskim biurem MOW Travel Monika Węgrzyn.

Artykuł był publikowany w serwisie www.rp.pl/turystyka w lipcu 2014 r. pt.: „Dwa sposoby prezentowania polskiej historii i kultury”

0 komentarzy dotyczących “Polska / Gniezno – dwie drogi

Skomentuj jeśli chcesz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: