Macedonia należy do krajów bez dostępu do morza. W zamian za to, wśród gór rozlewają się dwa ogromne jeziora – Ochrydzkie i Prespańskie.
Ochrydzkie jest najgłębszym akwenem na Bałkanach, a pod względem geologicznym – najstarszym w Europie. Jego rozległa tafla ma aż 358 km2 powierzchni, czyli trzy raz więcej niż największego w Polsce Jeziora Śniardwy. Na brzegach rozsiadły się stare osady z pełną zabytkowych cerkwi Ochrydą na czele, otoczony czcią wiernych monastyr św. Nauma i średniowieczna twierdza cara Samuela. Na plażach jest zawsze gwarno, i tak na prawdę trudno znaleźć tam jakiekolwiek intymne miejsce.
Nad niewiele mniejszym, oddzielonym jedynie górskim grzbietem Galičicy Jeziorem Prespańskim panuje zgoła odmienna atmosfera. Akwen przecinają granice Albanii i Grecji, a brzegi wyglądają na niemal bezludne. Na macedońskim brzegu jest tam tak na prawdę tylko jedna osada. Końskie. Przedziwna, bo zamieszkałą przez garstkę rybaków wieś upodobali sobie na przełomie stuleci notable nowo powstałego państwa. Powznosili luksusowe dacze, i zabronili przebudowy drogi. Tą która jest trudno znaleźć, a jeśli już się tego dokona, to pokonywać ją najlepiej samochodem 4×4. Tym sposobem Końskie pozostało oazą wypoczynku dla wybrańców. A jezioro rajem dla wędkarzy, z którymi konkurują jedynie kormorany, pelikany i czaple.
Typowym obrazkiem z Końskiego jest caca. Tak się określa drobne rybki suszone na słońcu. Chrupiący bałkański przysmak. Nad Jeziorem Ochrydzkim też je oczywiście serwują, ale tam ceny odzwierciedlają turystyczną koniunkturę, nad Prespańskim zaś można ich skosztować za grosze, albo wręcz „za dziękuję”, spędzając jednocześnie czas na rozmowie. Taka rozmowa pozwoliła mi dostać się na wyspę. Łodzią, i to z przewodnikiem, choć już oczywiście nie „za dziękuję”.
Na jeziorze są dwie wyspy. Golem Grad i Mali Grad. Jak łatwo się domyśleć jedna wielka, druga mała. Mała leży już po albańskiej stronie i przed kilku laty, w okresie większego niż dziś napięcia między bałkańskimi krajami, mój przewodnik nie chciał na nią płynąć. – Duża jest ciekawsza – twierdził. Rzeczywiście, na Małej jest tylko niewielka, praktycznie nieużywana kaplica. Na Wielkiej mają kolonię kormorany, żyją żółwie i roi się od węży, a archeologowie przeszukują gorliwie ruiny twierdzy, wzniesionej w złotym wieku bałkańskiej historii przez tegoż samego co nad Ochrydzkim Cara Samuela, na przełomie X i XI wieku.
Problem macedońskości
Macedonia z 2 mln mieszkańców jest niewielkim krajem na Bałkanach, który na forum międzynarodowym funkcjonuje pod dziwaczną nazwą FYROM. To skrót od anglojęzycznej wersji określenia Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (Former Yugoslav Republic of Macedonia). Przeforsowali ją w ONZ Grecy, którzy Macedończykom o słowiańskich korzeniach konsekwentnie macedońskości odmawiają. Polska jest wśród 133 już krajów, które uznają Macedonię pod jej konstytucyjną nazwą Republiki Macedonii. Grecy natomiast, za jedyną Macedonię uważają wciąż tę z metropolią w Salonikach, za Macedończyków zaś tylko potomków ciążącego ku Helladzie plemienia, którym władał Aleksander Macedoński. Wymusili więc na postjugosłowiańskich Macedończykach zmianę flagi. Od 1995 roku zamiast szesnastoramiennej złotej gwiazdy z Verginy (godło Filipa, twórcy potęgi starożytnej Macedonii, ojca Aleksandra Wielkiego), jest na niej słońce z ośmioma promieniami. Bułgarzy powołując się na dawne czasy, choćby władztwo wspomnianego Cara Samuela, też nie uznają Macedończyków jako odrębnej nacji, a żyjących w granicach Bułgarii za mniejszość narodową. Dla nich to po prostu Zachodni Bułgarzy, i tyle. Stosunkowo najprościej ułożyły się stosunki z Albanią. Ceną było uznanie swojego państwa przez Macedończyków za dwunarodowe (binacionalna država). Albańczycy kwestionowali oficjalne dane demograficzne, uważając, że ich pobratymcy stanowili w Macedonii nie 23%, ale przynajmniej 40% populacji. Kwestia ta w połączeniu z dążeniami niepodległościowymi Albańczyków z Kosowa doprowadziła w 2001 roku do wojny domowej. Macedonia straciła wtedy pozycję jedynego kraju na Bałkanach, który ukształtował się pokojowo. Wszystko się jednak w końcu utarło i od połowy 2005 roku Albańczykom w Macedonii przysługuje prawo wywieszania flagi we wszystkich miejscowościach, w których stanowią minimum 60% ludności.
0 komentarzy dotyczących “Macedonia – caca z Końskiego”