Trudno odbyć w Beskidzie Niskim dłuższą wycieczkę z małymi dziećmi. Pięknie tam, ale nie aż tak żeby przykuć uwagę malucha. Natomiast ze starszymi, zwłaszcza czułymi na wrażenia plastyczne, nie zaszkodzi zajrzeć do cerkwi.
Drewniane świątynie wznoszone tutaj od XVI-XVII wieku przez ruskich górali są niepowtarzalnym zjawiskiem. Zachowało się ich bowiem blisko 100 we wsiach Beskidu Niskiego i Sądeckiego. W większości służą dziś rzymskim katolikom, ale w niektórych, tam gdzie powrócili potomkowie autochtonów wysiedlonych podczas niesławnej akcji „Wisła” w 1947 roku, gospodarują grekokatolicy lub prawosławni. Wystrój tych wkomponowanych znakomicie w górskie otoczenie kameralnych obiektów nie pozostawia nikogo obojętnym. We wnętrzach zachwycają bogate nieraz polichromie, a nade wszystko ikonostasy. Ściany z ikonami zawieszonymi w uświęconym tradycją porządku, ustawiane miedzy nawą a prezbiterium. Z pozoru oddzielają sacrum od profanum, ale tak na prawdę są dla modlących się oknami boskiego świata. Dlatego każda ikona, nawet stworzona przez marnego malarza, przedstawia świętych i wydarzenia wedle odwiecznego, ściśle sprecyzowanego kanonu.
Spośród tak wielu zachowanych obiektów, najlepiej wybrać te o harmonijnej bryle, w których ikony robią największe wrażenie. Może Świątkową Małą albo położone niedaleko Uścia Gorlickiego cerkwie w Kwiatoniu i Skwirtnem, może w Owczarach (Rychwałdzie) bliskich Sękowej, w której wznosi się wpisany na listę UNESCO XVI-wieczny kościół drewniany. Do dawnej cerkwi w Uściu Gorlickim można zawsze zajrzeć przez żelazną kratę. W Hańczowej, przyjaźnie nastawiony do turystów swiaszczennik (prawosławny ksiądz; słowa pop lepiej unikać, bo to raczej pogardliwe określenie), mieszka tuż obok tej potężnej, dobrze utrzymanej świątyni. Trudno wybrać, bo wszystkie są piękne. Żeby się jednak dostać do środka w innym terminie niż przed lub po mszy, w większości przypadków trzeba znaleźć naprawdę przekonujące argumenty by skruszyć serca dzierżących klucze (na ogół mają je w którejś z pobliskich chałup). Opiekunom zakazano otwierania świątyń ze względu na mnożące się kradzieże… Najłatwiej wejść do cerkwi w Bartnem, gdyż jest po prostu obiektem muzealnym. Wystarczy udać się do gospodarstwa państwa Madzików (za mostkiem na potoku) i wykupić za symboliczną kwotę bilety. Coś za coś. Atmosfery żywej świątyni tam nie znajdziemy, ale gospodarze opowiedzą wiele ciekawych rzeczy o regionie bo to rodowici Łemkowie. Do Bartnego łatwo też dojechać z Gorlic, zaś zwiedzanie cerkwi można połączyć ze spacerem do schroniska PTTK lub na najeżone piaskowcowymi skałkami Kornuty. 28 sierpnia warto zawitać do Nowicy w paśmie Magury Małastowskiej bo z tamtejszej kaplicy wyrusza uroczysta procesja do cudownego źródełka. Tak grekokatolicy celebrują święto Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy – odpowiednik rzymsko-katolickiego Wniebowzięcia Matki Boskiej (celebrowanego zawsze 15 sierpnia).
INFO
www.beskidniski.pl
www.lemko.org