W Tbilisi najpiękniej jest wieczorem, bo publiczne gmachy rzęsiście oświetlono nie licząc się z kosztami.
Miasto rozsiadło się na wzgórzach. Przecina je rzeka Mtkwari (ros. Kura). Wśród budowli dominuje wzniesiona na przełomie tysiącleci katedra ze złotą kopułą i lśniącym 7-metrowym krzyżem. Cerkiew kosztowała krocie, ale na apel hierarchy Gruzji biznesmeni dostarczyli w mig potrzebną kwotę. Równie imponujący co gmachy publiczne jest wzniesiony obok zamku dawnych królów, dom Bidziny Iwaniszwilego. Najbogatszego człowieka w Gruzji, lidera ruchu „Gruzińskie Marzenie”, a więc biznesmena i polityka z reformatorskimi ambicjami.
Stare Miasto kryje urocze ciasne zaułki, odrapane domy z ażurowymi balkonikami. W ich XIX-wiecznej architekturze tradycje miejscowe łączą się prądami docierającymi z serca rosyjskiego imperium. Wzniesiono je gdy stare Tbilisi strawił katastrofalny pożar. Ostatnim akcentem, a zarazem obietnicą relaksu jest wizyta w łaźniach siarkowych. Usytuowane na obrzeżu starówki kuszą obietnicą relaksu w gorącej wodzie i tradycyjnym tureckim masażem, po którym każdy czuje się jak młody bóg.
Fragment materiału publikowanego w „Witaj w podróży” w 2013 roku.
Pingback: Gruzja / Tbilisi – menu tawerny Guliani | Paweł Wroński