Ta część Włoch, w której piętrzą się Dolomity uchodzi za jedno z najprzyjemniejszych miejsc do mieszkania po południowej stronie Alp. I nie jest to przejściowa moda, czego najlepiej dowodzi fakt, że dzieje nieprzerwanego osadnictwa sięgają tu czasów preromańskich.
Centra wielu miejscowości, które odwiedzamy jako narciarze przypominają dziś charakterem miasteczka. Nad ciasno stłoczonymi kamieniczkami Cortiny d’Ampezzo, San Martino di Castrozza, Selva Gardena (Wolkenstein) czy Cavalese w Val di Fiemme górują strzeliste wieże średniowiecznych kościołów. Ba, włócząc się ciasnymi uliczkami Predazzo, trafiłem kiedyś na grupę domów o XVI-wiecznym rodowodzie. Moją uwagę przykuł fresk na elewacji. Wprosiłem się więc do gospodarzy. Przyjęli mnie życzliwie, i przepchnęli przez ciasne wnętrza. Najtrudniej było w salonie, gdzie korpulentny pan domu oglądał właśnie telewizję racząc się kawą. On na fotelu, stolik z filiżanką i pudło telewizora wypełniały 150 procent przestrzeni, ale po wymianie uprzejmości jakoś mi się przedrzeć udało. Stromymi, przypominającymi drabinę schodami niemniej pulchna mamma wyprowadziła mnie na małą loggię, i nie bez dumy ustawiła twarzą w twarz z Madonną, odzianą podobnie jak towarzyszący jej święci w dworskie stroje sprzed stuleci.
To jednak tylko przedsmak tego, co można podziwiać w większych miastach regionu. Zwłaszcza w Trydencie (po włosku Trento). Stolica regionu Trentino-Alto Adige nie jest tak znana jak Werona czy Vicenza, choć atmosferą i imponującymi budowlami wcale im nie ustępuje. Ponadto, właśnie tutaj, w latach 1545-1563 obradowali hierarchowie kościoła rzymskokatolickiego. Rozstrzygali kwestie doktrynalne i organizacyjne, tworząc fundamenty kontrreformacji, wpływając na losy Europy w kolejnych stuleciach. Trydent, podobnie jak Salzburg, był od XI wieku do sekularyzacji w czasach napoleońskich, stolicą biskupiego księstwa. A że leżał bliżej Rzymu niż miasto Mozarta i dalej od regionów objętych falą protestantyzmu, dlatego tam się odbyło zgromadzenie. Książęta kościoła rezydowali w Castello del Buonconsiglio. Arkadowy dziedziniec wywołuje skojarzenia z Wawelem, tyle, że stąd roztaczają się widoki na góry. Ulice Trydentu zajmują wspaniałe pałace-kamienice, bo pod berłem biskupów rozkwitał handel i rosły kupieckie fortuny. Zdobiące je freski są tak okazałe, że spychają „moją” Madonnę z Predazzo na dalekie miejsce w szeregu.
Niemniej piękna od trydenckiej jest starówka Bolzano. Ponadto, w miejscowym muzeum archeologicznym wystawiona jest mumia Ötziego. Myśliwego, którego świetnie zakonserwowane ciało wypluł po z górą 5 tysiącach lat ze swoich trzewi topniejący południowotyrolski lodowiec w 1991 roku. Za rzeką zaś, przetrwał niepowtarzalny w europejskiej skali kwartał budowli. Wzniesiono je za rządów Mussoliniego, a ich osią jest Brama Zwycięstwa. Pomnik wystawiony z rozkazu duce dla upamiętnienia ofiar i wydarzeń I wojny światowej. Do dziś przez tę strefę przebiega realna, choć nieeksponowana granica między włosko- a niemieckojęzycznymi dzielnicami Bolzano/Bozen.
Na dolinę Adygi (Etsch) i jej dopływu Rienzy (Rienz), niczym perełki nanizane są jeszcze inne miasta, w tym tak piękne jak Bressanone (Brixen), czy Brunico (Bruneck). We wszystkich najbardziej klimatycznie jest w okresie adwentu, gdy odbywają się barwne bożonarodzeniowe jarmarki. Leje się wówczas grzane wino, kuszą wzrok choinkowe ozdoby i upominki rzemieślniczej roboty, a sterty łakoci drażnią smak i powonienie. Kolejną falę wydarzeń przynosi karnawał. Na co dzień zaś trudno się oprzeć pokusie sączącej się ze sklepowych witryn i aromatom dobiegającym z ukrytych w zaułkach knajp i kafejek.
Tekst publikowany w magazynie „Witaj w podróży” w dziale ‚Temat numeru’, luty-marzec 2015 (pdf).
0 komentarzy dotyczących “Włochy / Dolomity – miejska mozaika”