Wystawę ekskluzywnego drezdeńskiego sklepu zdobi porcelanowa figurka barona Münchhausena. Kosztuje prawie 6 tysięcy euro. Znacznie odeń mniejsza gejsza – ponad tysiąc…
Miśnieńska porcelana osiąga zawrotne ceny. Jest delikatna jak śnieg i połyskuje jak rosa. Żeby podziwiać mistrzów i ich dzieła, manufakturę w położonej 20 kilometrów od Drezna Miśni, odwiedza rocznie ponad 300 tysięcy gości z całego świata. Pośród wyrobów są zarówno przedmioty ozdobne jak i użytkowe. Najdrobniejsze (a zarazem najtańsze) są… naparstki. Bez zdobienia kosztują niespełna 40 euro; ozdobione kwiatkami – 130. Ceny serwisów sięgają dziesiątek tysięcy. Manufaktura korzysta jedynie z własnych, występujących w okolicy zasobów glinki. Zaś receptura tworzywa, z którego ostatecznie wykonywane są miśnieńskie cuda jest pilnie strzeżoną tajemnicą. Podobnie skład przygotowywanych również na miejscu barwników i szkliwa. Przy manufakturze działa ponadto szkoła, którą każdego roku kończy około 10 utalentowanych uczniów. Nieliczni z nich dochodzą do mistrzostwa po latach. Nic dziwnego – w wynalezionej około 1400 lat temu przez Chińczyków porcelanie drzemie duch wielkiej cierpliwości.
Na życzenie elektora
Odkąd pierwszą chińską wazę (przechowywana jest w Bazylice św. Marka w Wenecji) przywiózł do Europy Marco Polo w 1298 roku, Stary Kontynent przebiega co pewien czas fala mody na chińszczyznę. W takich okolicznościach, na początku XVIII wieku, z rozkazu elektora saskiego i króla Polski Augusta Mocnego, matematyk Ehrenfried Walther von Tschirnhaus oraz alchemik Johann Friedrich Böttger wydarli tajemnicę chińskiej porcelanie. Ba, uczynili więcej – w efekcie niezliczonych prób, nie tyle powtórzyli wschodnią drogę, ile odnaleźli własną. Opracowali skład porcelanowej masy i oryginalną stosowaną po dziś dzień w Miśni technologię wytwarzania (www.meissen.de).
W owym czasie wierzono, że porcelanowe naczynie rozpadnie się pod wpływem zatrutej potrawy lub napoju. Ponadto eleganckie i kruche zastawy dodawały dworowi splendoru. Nade wszystko jednak zachwycały. Oczarowany porcelaną August Mocny, mawiał, że podobnie jak z pomarańczami – jeśli się zachoruje na jedno lub drugie, nigdy nie ma się dosyć. Najsłynniejszy serwis z Miśni wykonano jednak dla jego ministra, Heinricha von Brühl. Składał się 2200 elementów, zdobionych charakterystycznym motywem łabędzia.
Szlachetna konkurencja
Już w XV stuleciu na należącą do Włochów Majorkę docierały systematycznie chińskie cacka. Włosi, Hiszpanie i Francuzi zaczęli je naśladować. Najwyższy poziom uzyskały ceramiczne wyroby z Florencji. Pod patronatem Medyceuszy produkcję uruchomiono w połowie XVI wieku. Jednak saska porcelana bliższa była chińskim pierwowzorom i zdystansowała konkurencję.
Śladem Wettinów podążyli Habsburgowie. Uruchomili zakłady w pałacyku myśliwskim w Augarten. Sztandarowym wyrobem manufaktury, która jakością (i cenami) niewiele ustępuje miśnieńskiej, są figurki jeźdźców na słynnych lipicanach. Zastygły w specyficznej dla hiszpańskiej szkoły jazdy pozie biały koń i jeździec powstają z blisko 90 elementów. Każdy we własnej formie, nieraz tak maleńki jak strzemię lub finezyjny jak epolety jeźdźca. Klejenie i malowanie wymaga wielkiej precyzji. W Augarten powstają też serwisy o delikatnych kształtach, oprawy do zegarów, ramy luster, a nawet biżuteria (www.augarten.at).
W Anglii produkcję porcelany i eksperymenty ze szkliwem podjął w połowie XVIII wieku Josiah Wedgwood. Jego kremowo barwione naczynia o klasycznych kształtach upodobała sobie żona Grzegorza III, królowa Charlotte. Za zgodą monarchini tę ceramikę zaczęto nazywać królewską. Wedgwood odniósł sukces i otworzył dużą fabrykę, „Etrurię” w Stoke-on-Trent. Zatrudnił ponad sto osób i bardzo precyzyjnie podzielił zadania, wyprzedzając de facto Forda w organizacji pracy taśmowej (www.wedgwood.co.uk).
Ponad sto lat później Filip Rosenthal zaczął wyrabiać porcelanę na zamku Erkersreuth w bawarskim Selb. W okresie gospodarczej prosperity cesarskich Niemiec, przekształcił mały zakład w liczące się przedsiębiorstwo, a później spółkę akcyjną, która przejęła inne niemieckie manufaktury porcelany (m. in. wałbrzyską). Od 1903 roku, wyroby Rosenthala, jako jedne z pierwszych, zdobione były motywami secesyjnymi. Zaś w 1931 roku w bawarskiej fabryce powstało sześć wzorów figurek Myszki Miki. Serwisy, zwłaszcza Maria i Sanssouci, naczynia dekoracyjne i bombonierki z Selb cieszą się w świecie doskonałą opinią (www.int.rosenthal.de).
Moda na własną porcelanę dotarła na magnackie polskie dwory. Najczęściej jednak produkowano tańsze, nie wymagające tak dobrej gliny fajanse. Nazywano je farfurami, a wytwórnie – farfurniami. Naśladowano najczęściej wzornictwo Wedgwooda. Produkowano też płytki ceramiczne którymi ozdabiano, tak jak w Nieborowie, pałacowe wnętrza. Notabene wyroby nieborowskiej farfurni założonej w 1881 roku przez Michała Piotra Radziwiłła zyskały wielkie uznanie na dworze carów w Petersburgu. Książę zatrudniał uzdolnionych rzemieślników, uczniów warszawskiej Szkoły Rysunkowej Wojciecha Gersona oraz samorodnych artystów z pobliskich wsi. Uruchomił wydobycie miejscowej glinki. Sam projektował niektóre przedmioty, a czasem osobiście je zdobił. W 1982 roku reaktywowano działalność wytwórni. Pracownia, urządzona w odrestaurowanych budynkach książęcej poprzedniczki, wykonuje kopie starych wyrobów (www.nieborow.art.pl).
Słowacki Kopciuszek
Przez przypadek trafiłem niegdyś do Modrej na Słowacji. Tamtejsza manufaktura majoliki nie dorównuje sławą żadnej z opisanych wcześniej. A jednak powstają w niej pełne wdzięku wyroby, ciesząc oczy delikatnością kwiatowych wzorów i łagodnością pastelowych barw. Ceny zaś są o niebo niższe niż gdzie indziej. Tradycje garncarskie sięgają w Modrej XVI wieku. Złożyły się na nie umiejętności osadników ze Szwajcarii (habanów) i miejscowych rzemieślników. Zwyczajowo na zakończenie zajęć rolniczych na św. Michała (29 września) popijano z glinianych dzbanów wina z miejscowych winnic, a w specjalnie przygotowanych naczyniach pieczono gęsi. U stóp Małych Karpat (w odległości około 20-30 km od Bratysławy) kultywowana jest wciąż tradycja spożywania gęsi na św. Marcina (11 listopada), a miejscowe winnice przeżywają od ćwierćwiecza renesans. Nic więc dziwnego, że wśród wyrobów z Modrej szczególne miejsce zajmują wciąż dzbany do wina i brytfanny (www.majolika.sk).
* * * * *
Porcelana jest biała i nieporowata. Mieszaninę czystego kaolinu i gliny, kwarcu oraz skaleni wypala się dwukrotnie – w temperaturze 900-1000°C, a potem po szkliwieniu – w 1200-1450°C. Zmniejsza się wówczas objętość przedmiotów.
Fajans jest porowaty. Ma białą lub kremową barwę, w zależności od użytych pierwiastków (kaolinu, margli, skalenia, kredy czy dolomitu). Ich mieszaninę z gliną i kwarcem wynaleziono we włoskiej Faenze. Fajans wypala się raz w temperaturze ok. 1000°C.
Tekst był publikowany na łamach „Platinium” w 2005 roku.
0 komentarzy dotyczących “Szlakami kruchej sztuki”