Skąd w niewielkiej wsi, tak wspaniale ozdobiona świątynia? Rzeczywiście, polichromie i w ogóle wystrój gąsawskiego kościoła wzbudzają nie tylko zachwyt, ale i zdziwienie.
Pierwszą rzeczą, która zastanowi uważnego obserwatora jest fakt, że Gąsawa – choć to wieś – ma rynek. Zagadkę wyjaśnia historia. Na XVI i XVII stulecie przypadł bowiem szczytowy okres prosperity miejscowości, która prawa miejskie uzyskała jeszcze od podążającego na krwawa rozprawę z krzyżackim zakonem króla Władysława Jagiełły. Wynikałoby z tego, że rozwój miejscowości przypadł jeszcze na piastowskie czasy. A Jagiellonowie ją docenili. Niestety pełen wojen wiek XVII nie sprzyjał miastom. A więc ze schyłkowego okresu świetności pochodzi gąsawska świątynia.
Z zewnątrz niepozorna, jak często bywa z drewnianymi kościołami – zwykłe pudło, niemal stodoła, tyle że z solidnych bierwion z pni modrzewiowych i oszalowana. A ponadto o podwójnych ścianach. Hula między nimi wiatr, nie pozwalając gromadzić się wilgoci, przez co świątynia skuteczniej opiera się upływowi czasu.
Wewnątrz – zaskoczenie ogromne. Ściany i strop pokryte malowidłami, bogato zdobione ołtarze i wspaniała chrzcielnica. Tak jak i inne precjoza XVII-wieczna, tyle, że z wmontowanymi figurami świętych o dobre 100 lat starszymi. Widome świadectwo, że kościół wystawiono na zrębach dawniejszej budowli. I to zapewne nie jednej, bo pierwszy kościół wznieśli i uposażyli tutaj jeszcze w XII wieku kanonicy regularni z Trzemeszna.
Najbardziej fascynujące są bez wątpienia polichromie. Nie tak znowu stare, bo i moda i nieszczęścia dotykały w dawnych wiekach również świątyń. To zaś co dziś podziwiamy, wraz z budynkiem powstało po 1674 roku. Zbudowano wtedy kościół i ozdobiono na nowo, bo poprzedni spalili Szwedzi podczas potopu. Co ciekawe zespół cennych malowideł odkryto i odnowiono dopiero w latach 1999-2006. Jak wspomina ksiądz proboszcz, w pracach konserwatorskich brały udział całe miejscowe rodziny – powierzono im pracę ważną acz żmudną – czyszczenie ścian. Czym? Ano skórkami od chleba, którego tonę na ten zbożny cel podarował gąsawski piekarz!
Ma przy tym Gąsawa szczęście, że proboszczem jest człowiek, który w pełni ten skarb docenia i jeszcze nie odmawia dzielenia się nim z przybyszami. Nawet wtedy, gdy – jak ostatnio – oderwałem go od prac remontowych na plebanii. Zbeształ mnie co prawda, że tak nie po europejsku, z zaskoczenia go napadłem. Ale jak usłyszał, że mu pod drzwi świątyni gromadę dzieciaków z piątej klasy podstawówki przywiodłem, udobruchał się i po paru minutach nieco przystojniej niż do roboty przyodziany, wychynął z plebanii. Z kluczami do kościoła w ręce. A potem, mimo że mu się spieszyło, wyczerpująco o kościele św. Mikołaja opowiedział i tajemnice jego skarbów przed nami odkrył.
Podziękowanie więc wielkie dla księdza proboszcza i numer telefonu, by następni, którzy zechcą cenny zabytek polskiej kultury obejrzeć, już go nie zaskakiwali, ale się z wyprzedzeniem na wizytę umawiali 🙂
INFO
Parafia pw. św. Mikołaja
88-410 Gąsawa, ul. Żnińska 1
tel. +48 (0) 52 302 50 30
www.mikolaj-gasawa.net
Parafia należy do Archidiecezji Gnieźnieńskiej (dekanat żniński): www.archidiecezja.pl
Proboszcz: ksiądz Piotr Gogolewski
0 komentarzy dotyczących “Polska, Pałuki – polichromia z Gąsawy”