Biały tygrys kojarzy się dzieciom bajkowo. I wcale nie wyobrażają go sobie jako drapieżcy. Zwłaszcza po podawaniu pożywienia egzotycznej agamie i obietnicy karmienia kóz, całkiem poważnie pytają – …a kiedy pójdziemy do tygrysa? Czy będzie można go pogłaskać?
Dopiero stojąc z nosami przyklejonymi do grubej szyby, niemal oko w oko z Aronem i jego partnerką, zaczynają sobie uświadamiać z jak potężnymi kotami mają do czynienia. Cóż jednak robią tygrysy przez cały dzień, zwłaszcza w słoneczny, upalny dzień? Ano wylegują się. Najchętniej w cieniu. Tylko przyzwyczajenie do stałych godzin karmień potrafi pobudzić drapieżniki.

Już na kilka minut przed widowiskiem podnoszą się i zbliżają do narożnika ogrodzenia, z którego za chwilę polecą smakowite kąski. Gdy chwilę później opiekun je rzuca, samiec – Aaron, prezentuje siłę i drapieżność jakiej się dzieci nie spodziewały. Wyskakuje w górę, starając się schwytać w locie kawałki mięsa. Jeśli mu się nie uda, przytrzymuje je rozczapierzoną łapą przy ziemi, w podyktowanej instynktem obawie, że smakołyk spróbuje ucieczki. Pokaz jest krótki i tygrysy szybko wracają w cień. Wystarcza jednak, by dzieci porzuciły naiwną wizję i zrozumiały, że głaskać można jedynie puszystą maskotkę tygrysa z borysewskiego sklepiku.

Aron, 5-latek, waży blisko 250 kg i jest już po raz drugi ojcem. Od niedawna bowiem towarzyszą mu trzy samice. Jedna urodziła młode w kwietniu, druga – dwa miesiące później, tego samego dnia, w którym zrobiłem zdjęcia – 16 czerwca 2015 roku.
Niewykluczone, że borysewskie zoo już wkrótce będzie świętować urodziny kolejnych tygrysiątek.
Film o narodzonych 18 kwietnia 2015 borysewskich tygrysiątkach; nagranie z Youtube jest elementem akcji „Promuje łódzkie”.
PolubieniePolubienie