Europa Rumunia

Rumunia jakiej nie znamy

Rumunia jawi nam się krajem dzikim, odległym od cywilizacji. Bywa, że traktujemy ją nawet z podszytą obawami rezerwą. Gdy się jednak przełamiemy, irracjonalne odczucia ustępują zachwytowi. Nad zabytkami, różnorodnością krajobrazu i pięknem przyrody.

Jest faktem, że ćwierćwiecze rządów komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu doprowadziło do totalnej dewastacji rumuńskiej gospodarki i dramatycznych zjawisk społecznych. A czas, który minął od jego egzekucji w grudniu 1989 r. nie wystarczył żeby naprawić wszystkie szkody. Jednak na naszą wyobraźnię, mocniej od realiów współczesnej historii i ekonomii, zdają się oddziaływać literatura i kino, które od przełomu XIX i XX w. podsycają zgoła nierzeczywisty wizerunek Rumunii. Symbolizuje go tajemnicza górska kraina – Transylwania i jej budzący grozę mieszkaniec – książę wampirów, Dracula.

Historia inspirująca mroczny mit
Paradoksalnie, Rumuni sami ulegli mrocznemu powabowi mitu i lansują miejsca związane z legendą Draculi. Utożsamia się z nim hospodara wołoskiego, Vlada Palovnika. Ten bowiem, po ojcu noszącym przydomek Smoka, nazywał się tak naprawdę Vlad Dragoulja. Władał Wołoszczyzną, a więc krainą położoną między Dunajem, a Karpatami w połowie XV w. u zarania tureckiej ekspansji w Europie. Naciskany na przemian i wspierany przez Turków i Węgrów, starał się wzmocnić panowanie w ojczystym kraju, ograniczając samowolę bojarów. Zasłynął z krwawej rzezi jakiej dokonał wśród nich w Wielkanoc 1457 r. Wielu nabito wówczas na pal, a książę zyskał ponury przydomek. Dwa lata później podobny los zgotował posłom tureckim, którzy domagali się zaległego haraczu, 500 dzieci z możnych rodzin jako rękojmi lojalności oraz osobistego stawienia się Vlada na sułtańskim dworze. Tak rozpoczęła się krwawa wojna z Turcją, którą hospodar prowadził z powodzeniem przez trzy lata, wyznaczając szlak swoich zwycięstw palami, na które nabijano pojmanych wrogów. Zdradzili go jednak żądni zemsty bojarzy i oddali w węgierskie ręce. Dopiero po kilkunastu latach, jako potencjalnego sojusznika w wojnie z Turcją, uwolnił go Maciej Korwin. W wojnie Vlad nie wziął udziału, bo zginął z rąk wołoskich przeciwników, wspieranych przez Turków.

Na historyczne wydarzenia nałożyły się legendy o utraconej miłości i krwawej zemście za doznane krzywdy, kontynuowanej przez Draculę zza grobu. Do nich nawiązał irlandzki pisarz Bram Stoker, kreując w powieści z 1897 r. postać Draculi-wampira. Związał przy tym swego bohatera z Transylwanią, choć konkretnego miejsca nie wskazał. Współcześnie więc, siedzibą księcia wampirów uczyniono zamek Bran. Świetnie zachowaną twierdzę, a zarazem ostatnią rezydencję rumuńskich królów, której w trakcie XIX-wiecznej rozbudowy nałożono kostium romantyczny. I chociaż noga Włada nigdy w niej nie postała, do wyimaginowanego świata Draculi, znanego też pod filmowym imieniem Nosferatu, pasuje jak ulał.

Folklorystyczny zespół z Rumunii na TTW 2016, fot. Paweł Wroński
Folklorystyczny zespół z Rumunii na TTW 2016, fot. Paweł Wroński

Cerkwie malowane
W rumuńskim interiorze dominują Karpaty. Ich grzbiet otacza pierścieniem krainę zwaną Transylwanią. Z geopolitycznego punktu widzenia to dawny Siedmiogród, księstwo którym władał wyniesiony w połowie XVI w. na polski tron Stefan Batory. Karpaty tworzą wokół naturalny mur, oddzielając od Mołdawii na wschodzie i Wołoszczyzny na południu. Obniżenie gór na północnym zachodzie sprawia, że Transylwania była zawsze najłatwiej dostępna od strony węgierskiej. To sprzyjało związkom gospodarczym, a wreszcie połączeniu z Koroną Świętego Stefana. W czasach habsburskich Siedmiogród stał się jedną z prowincji austrowęgierskiej monarchii. Po jej rozpadzie w 1918 r., wśród nowych krajów na mapie Europy, pojawiła się Rumunia. Nazwę Siedmiogród odrzucono, a największe miasto, Kolozsvár przemianowano na Cluj-Napoca.

Otoczona górami kraina pełna jest pamiątek przeszłości. Wspaniałych zamków, do których należy wspomniany wcześniej Bran. A także świątyń, w miastach często ewangelickich bądź rzymskokatolickich. W górach natomiast, zwłaszcza w północno-wschodniej części, również grekokatolickich. Jest to dawne pogranicze z ukrainnymi ziemiami Rzeczypospolitej, a jego ozdobą są drewniane cerkwie. Szczególnie piękne zachowały się w dolinie Izy, w regionie Maramuresz (po rumuńsku Maramureş), mówiąc inaczej – w Górach Marmaroskich. Mają niezwykle smukłe, ostrosłupowe hełmy na wieżach, pnące się ku niebu na wysokość nawet kilkudziesięciu metrów.

Natomiast, w położonej już na terenach dawnej Mołdawii Bukowinie, są cerkwie, które wyglądają jak stodoły bo w ogóle wież nie mają. Kontrast jest zaskakujący. A stało się tak, gdy Turcy opanowali Bukowinę i zabronili przedstawicielom innych wyznań budowy wież przewyższających minarety meczetów. Rekompensując ten brak, uwagę skoncentrowano na wystroju wnętrz. A że w kościele prawosławnym i kierującym się podobnymi regułami grekokatolickim, unika się przedstawień rzeźbiarskich, bukowińskie cerkwie mają bodaj najpiękniej w Rumunii zdobione malowidłami wnętrza.

Świat monastyrów
W Rumunii dominują wyznawcy prawosławia, stanowiąc 86% populacji. Nic więc dziwnego, że wśród narodowych skarbów znalazły się ich świątynie i monastyry. Na Bukowinie znajduje się grupa 8 cerkwi wpisanych na listę UNESCO. Wszystkie mają bogate polichromie wewnątrz, ale prawdziwym fenomenem są XVI-wieczne malowidła na zewnętrznych ścianach. Ze szczególnego piękna słyną freski z cerkwi należących do zespołów klasztornych Humor, Moldowica i Woronec. Pierwsza z nich, cerkiew Zaśnięcia Bogurodzicy, jak zgodnie ze wschodnią tradycją określa się śmierć Matki Boskiej, znajduje się w miejscowości Mănăstirea Humorului, druga, cerkiew Zwiastowania – w monastyrze w Vatra Moldoviței, a trzecia, której patronuje św. Jerzy w miejscowości Voroneț. W programie malarskim wyróżnia się tam zachodnia elewacja, na której przedstawiono Sąd Ostateczny. Fresk tak bogaty w treści, że można go studiować godzinami. Na najwyższym poziomie, w obecności Boga Ojca, aniołowie zwijają nieboskłon niczym połać sukna ozdobioną znakami zodiaku. Nieco niżej spod stóp Chrystusa wypływa rzeka piekielnego ognia. Poniżej jego tronu klęczą Adam i Ewa. Za Adamem stoją prorocy, męczennicy i inni sprawiedliwi, a za Ewą i towarzyszącym jej Mojżeszem – nieprawowierni czyli Żydzi, Turcy, Tatarzy, Ormianie i Saraceni. Jeszcze niżej ważą się na wielkiej wadze ludzkie uczynki. O każdą czekającą na werdykt duszę walczą anioły i diabły starając się przeważyć szalę na swoją stronę. Najniżej przedstawione są wrota Raju, do którego trafiają zbawieni i rzeka piekielna, nad którą na potępionych czeka Lewiatan.

Na południu Rumunii, w ojczyźnie Vlada Palovnika zachowały się monastyry, słynące z białych elewacji i pogodnych pełnych złota polichromii we wnętrzach. Najcenniejsze z nich zawdzięczają architekturę i wystrój fundacjom księcia Constantina Brancoveanu, wielkiego mecenasa sztuki, władającego Wołoszczyzną na przełomie XVII i XVIII w. Najwspanialszy tamtejszy zespół klasztorny znajdujący się w miejscowości Horezu wpisano na listę zabytków UNESCO.

Kobiety w strojach ludowych z rumuńskich Karpat na TTW 2016, fot. Paweł Wroński
Kobiety w strojach ludowych z rumuńskich Karpat na TTW 2016, fot. Paweł Wroński

Góry, delta i riwiera
W rumuńskich Karpatach przeważnie brak turystycznej infrastruktury. Owszem, są ośrodki, które powstały już w czasach socjalistycznych, jak na przykład w zagospodarowanych narciarsko Górach Bucegi. Są dobrze oznakowane ścieżki w centralnej części Retezatu i na przypominjącej wapienną żyletę blisko 20-kilometrowej grani Piatra Craiului (Vârful La Om; 2238 m), czy na grzbiecie najwyższego pasma rumuńskich Karpat jakim są Góry Fogaraskie. Ba, przez Fogarasz przechodzi także jedna ze słynnych panoramicznych dróg europejskich – Transfăgărăşan, czyli Szosa Transfogaraska licząca 151 km długości, która wspina się pod najwyższe rumuńskie szczyty Moldoveanu (2554 m) i Negoiu (2547 m). Budowę podjęto ze względów militarnych w czasach Ceauşescu. Pochłonęła miliardy lei, tony cementu oraz życie zatrudnionych więźniów i żołnierzy. Oficjalnie 40 osób, choć z zeznań naocznych świadków wynika, że przynajmniej 10 razy więcej. Dziś należy do kluczowych atrakcji w kraju. Prowadzi z otoczonej górami Transylwanii na słoneczną Wołoszczyznę. W większości jednak rumuńskich pasm górskich spotkamy na szlakach jedynie pasterzy ze stadami owiec. Możemy też być świadkami, jak pod koszary (zagrody dla owiec), strzeżone przez psy z długimi kolcami na obrożach będzie się podkradać nocą niedźwiedź. Jeśli ktoś szuka dzikich gór w Europie, znajdzie je z pewnością, właśnie w Rumunii.

Karpaty opływa Dunaj, tworząc przy ujściu do Morza Czarnego rozległą deltę. To kolejny oprócz gór region Rumunii, w którym przyroda prezentuje swoje niczym nieskażone piękno. Królestwo ptaków i ryb. Do nielicznych osiedli trudno tam dotrzeć inaczej niż łodzią. Krótko mówiąc, jest to rzeczywiście tajemniczy i dziki, nieskażony za grosz masową turystyką rejon.

Wbrew pozorom o masowej turystyce też jeszcze trudno mówić na czarnomorskim wybrzeżu, choć cieszy się ono rosnącym zainteresowaniem. Zapewne w dużej mierze dlatego, że jest przedłużeniem wybrzeża bułgarskiego. Niezbyt długa, rumuńska riwiera oferuje szerokie, piaszczyste plaże. Zaplecze też jest tam nienajgorsze, a kurorty takie jak Mamaia, Eforia, Costinesti, Neptun, Jupiter i Mangalia mogą z powodzeniem konkurować ze znanymi ośrodkami riwiery bułgarskiej, Krymu czy Batumi po gruzińskiej stronie akwenu. Antyczne zabytki nadmorskiej Konstancy przypominają, że tereny dzisiejszej Rumunii podbili dwa tysiące lat temu Rzymianie, tocząc krwawe boje z walecznymi ludami Traków i Daków.

Znad morza niedaleko też do miasta Murfatlar, centrum najbardziej bodaj znanego regionu winiarskiego Rumunii. Trunki tam produkowane docierały już do nas przed 1990 r. Były słodkie i mocno przesycone alkoholem, zgodnie z charakterystyczną dla państw bloku socjalistycznego koncepcją, że „naród pijany, nie pożąda zmiany”. Odkąd możliwościami produkcji wina w Rumunii zainteresowali się inwestorzy z krajów zachodnich, miejscowe winiarstwo zmieniło zdecydowanie oblicze. W efekcie trunki rumuńskie mają coraz wyższą jakość i są z roku na rok ciekawsze. Świetnie się przy tym komponują z miejscowymi potrawami. Owocami morza, rybami z wód Dunaju i innych rzek spływających z gór oraz z typowymi dla górskich terenów serami i mięsem, zwłaszcza po mistrzowsku przygotowywaną baraniną.


INFO
Promocją w Polsce zajmuje się Ośrodek Informacji Turystycznej Rumunii, działający w Warszawie (tel. / faks: +48 22 243 10 34; e-mail: info.rumunia@wp.pl).
O atrakcjach turystycznych informują strony www.romaniatourism.com, czy luźniejszy, prowadzony w blogowej formie portal www.romaniatourism.net.
„Zamek Draculi”, czyli zamek Bran w Transylwanii: www.bran-castle.com


Materiał publikowany w magazynie 24. Międzynarodowych Targów Turystycznych TT Warsaw „TT News” jesienią 2016, na str. 4-6 (www.ttwarsaw.pl).

0 komentarzy dotyczących “Rumunia jakiej nie znamy

Skomentuj jeśli chcesz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: