Upodobanie do ryb jest rzeczą naturalną w kraju z trzech stron oblanym morskimi wodami, rozciągniętym równoleżnikowo niczym proporzec Proroka.

Ciekawe są dodatki – cebulka, zielenina i cytryna, nie ma natomiast obyczaju podawania ryby z ziemniakami, chyba że w formie purée i to nie zazwyczaj w towarzystwie innych dodatków. Zresztą rybę (balik), prędzej podadzą w Turcji z ryżem, a już z pewnością na stole nie zabraknie pieczywa. Podobnie serwowane są pocięte na krążki kalmary lub sepie.

Mule, u nas dostępne głównie w restauracjach, stanowią jedną z popularnych odmian ulicznego jedzenia.

Sprzedawcy układają je stosami w blaszanych misach i podają z cytryną. Co ciekawe, są już przyrządzone, bo muszlę wypełnia farsz przygotowany z użyciem mięsa małża (midye dolmalar). Smakołyk kosztuje najczęściej 1 lira.

O zmierzchu i o poranku miejsca przy barierkach mostu Galata przerzuconego przez zatokę Morza Marmara i łatwiej dostępne odcinki wybrzeża w Złotym Rogu, zajmują wędkarze. Łowienie zdaje się być w Stambule pasją tysięcy ludzi, często także kobiet.

Łowione z kutrów i przez wędkarzy ryby trafiają na targowiska. Sektory z rybami zajmują na nich poczesne miejsce, tak jak tu, na targu w dzielnicy Kadıköy, po azjatyckiej stronie Bosforu.

Aromatyczne zioła i przyprawy, których się tutaj używa bez liku są także na każdym stole. A na targowiskach i w sklepach zajmują rozległe sekcje, kusząc barwami i zapachami. Ale to już inna historia, ta jak kumpir i wiele, wiele innych 🙂 Bo kuchnia turecka to istny kosmos smaków i aromatów jakie spotykamy w całej Azji Mniejszej, na Bałkanach i w kręgu śródziemnomorskim.

0 komentarzy dotyczących “Mule w Stambule – Turcy lubią ryby”