Wzdłuż ulicy Kinowej miała biec planowana przez dekady Trasa Tysiąclecia. Póki co, mamy już kolejne tysiąclecie, ale plany nie zostały zrealizowane i po zachodniej stronie ulicy wciąż zielenią się „ogródki działkowe”.

W praktyce, PRL-owska Kinowa stała na straży nowego świata, czyli wschodnich (czyt. praskich), zabudowywanych mieszkaniówką rubieży Warszawy. Wspomniany zielony pas ogródków działkowych, oddzielał ją od usytuowanego bliżej Wisły dorobku okresu międzywojennego – Saskiej Kępy oraz zamykającej ją od strony Kanału Wystawowego, a zabudowanej wieżowcami u progu lat 80. ulicy Międzynarodowej (kwartału zaliczanego wprawdzie formalnie do Saskiej Kępy, potocznie jednak nazywanego Chamówką).

Ba, gdy w latach 70. zrealizowano najmocniej nagłaśnianą inwestycję komunikacyjną PRL-u, czyli Trasę Łazienkowską, ulica Kinowa znalazła się na jej flance, więc musiała prezentować się godnie. Przypomina mi się od razu widok, jaki podziwiałem przez kilka lat z okna mieszkania na V piętrze mrówkowca nad kanałkiem (a więc ze wspomnianej już Chamówki). Zachodzące słońce odbijało się w oknach domów, tam, za działkami, przy Kinowej, i te bloki, lśniły niczym pokryty miedzianą blachą mur, naprawdę pięknie!

Ulica Kinowa, wytyczona na Pradze Południe w Warszawie w latach 30. XX wieku, liczy 1300 m długości. Biegnie od węzła Trasy Łazienkowskiej przy ul. Ostrobramskiej i Al. Stanów Zjednoczonych, przecina Al. Waszyngtona i kończy się przy ul. Stanisława Augusta.
Gdy realizowano Trasę Łazienkowską niewysokie 2-, 3-piętrowe bloki wyrosłe przy Kinowej jeszcze na przełomie lat 50. i 60. (budowane z cegły!), już nie wystarczały, bo Warszawa – jak zwykle – cierpiała głód mieszkaniowy.

Wzdłuż Kinowej, a zwłaszcza na jej krańcach – przy Trasie „Ł”oraz „za Waszyngtona”, w latach 70. pojawiły się wieżowce, wzniesione z wymyślonej w NRD wielkiej płyty. Całkiem efektowne i, co najważniejsze – wielorodzinne. Niestety, o standardach nie przystających do współczesnych, bo wyznaczonych obowiązującymi wówczas normami.

Po dziś dzień łatwo rozpoznać budownictwo z tamtych czasów. Widać przecież jak na dłoni przyklejone do lica budynku balkoniki, na których się nie posiedzi bo miejsca za mało. Do niedawna też odczuwało się towarzyszącą budowie ideologię wsiadając do wind (teraz już je wymieniono) – trudno było bowiem zmieścić się do kabiny z wózkiem, czy z rowerem. A przecież, jak głoszono przez propagandowe tuby, wznoszono te bloki dla rodzin z dziećmi, czyli „z myślą o przyszłości narodu”.

Dziś obłożone styropianem i pastelowo otynkowane bloki prezentują się nieźle. Ten fakt nie zmienia jednak nic w sferze ich technologii, a czas płynie… Ciekawe co będzie dalej, bo tysiące mieszkańców stolicy oraz innych polskich miast wciąż żyje w podobnych cudach PRL-owskiej zabudowy mieszkaniowej. Jak podała Gazeta Prawna w marcu 2018 roku, w artykule „Wielka płyta do wyburzenia”, liczbę tę szacuje się na 12 mln ludzi (sic!).

Artykuł „Wielka płyta do wyburzenia” w internetowym wydaniu Gazety Prawnej: www.serwisy.gazetaprawna.pl
0 komentarzy dotyczących “Kinowa, za PRL ulica sztandarowa”