Łoś to niewielka podwarszawska miejscowość nad Jeziorką, na skraju Chojnowskiego Parku Krajobrazowego. Administracyjnie należy do gminy Prażmów. Od większych sąsiadów dzielą ją nieznaczne odległości: od Piaseczna 10, a od Tarczyna, zaledwie 4 km.
Do Łosia pojechaliśmy z pobliskiego Złotokłosu, żeby zakosztować spaceru po lesie. Było malowniczo, aczkolwiek poruszanie się po niektórych drogach, zwłaszcza przez – jak nam się wdawało z oddali – łąki, utrudniały łany pokrzyw. Ba, rosły w takiej obfitości, że zaczęliśmy się nawet zastanawiać, czy można jakoś wykorzystać ideę z baśni Andersena. Mianowicie tej, w której siostra szyła koszule dla braci zamienionych w łabędzie. By przełamać zły czar przędła nocami nici – właśnie z pokrzyw, a potem tkała płótno. Inwencja nam nie dopisała, i – póki co – pomysłu na pokrzywowy biznes nie znaleźliśmy. Szkoda, bo nie pierwszy już zapewne raz zwiędną nie przynosząc korzyści. Poza zdrowotnymi ma się rozumieć, wieść bowiem niesie, że poparzenia tymi roślinami skutecznie przeciwdziałają reumatyzmowi 🙂

Poza tym, w okolicach Łosia występują w obfitości nie tylko pokrzywy (Urtica dioica). Są też liczne skupiska nawłoci pospolitej (Solidago virgaurea) – raj dla zapylaczy, pełno jest mięty zielonej (Mentha spicata) i dzikiego ogórka, czyli kolczurki klapowanej (Echinocystis lobata), której zarośla tworzą na kępach drzew pachnące intensywnie kożuchy.

Po powrocie przeszukałem – jak to się mówi – Internety i znalazłem wywiad, jakiego w 2016 roku udzielił lokalnej prasie sołtys Łosia (www.przegladpiaseczynski.pl). Stwierdził, że w XXI wieku Łoś stracił dawny wiejski charakter, zamieniając się w miejsce ponętne dla ludzi osiedlających się w pewnym oddaleniu od hałaśliwej aglomeracji, na łonie przyrody: „Organizujemy się – mówił – by odrolnić Łoś (…). Wiele terenów leży na granicy Chojnowskiego Parku Krajobrazowego i obszary te nie zostały jeszcze odrolnione. To ułatwi osobom, które chciałyby zamieszkać w naszej wsi budowę domu i ogólne zagospodarowanie własnych nieruchomości.” Odrolnienie – i wszystko jasne… z pokrzywami ma się rozumieć.
Pokrzywy są na szczęście tylko jednym małym minusem okolicy. Dostrzeże to każdy, kto w okolice Łosia wybierze się poprowadzoną tam rowerową ścieżką „Doliną Jeziorki”. Biegnie nader malowniczo, głównie lasem, więc nie ma na niej pokrzyw. Andersenowskiego biznesu może się tam nie zrobi, ale na pewno popedałuje, i to z przyjemnością.

Historię Łosia opisano w portalu Wsie polskie: www.los.05-504.wsiepolskie.pl
Pingback: Migawki ze Złotokłosu i Henrykowa Urocze – Paweł Wroński