Jak niemal co roku, Christoph Eisinger, znany w Austrii i poza jej granicami jako Mr Ski Amadé, przybył do Warszawy, by wyprzedzając konkurencję, promować największy system narciarski w kraju Mozarta.

Nie byłoby może w tym nic niezwykłego, bo do stosowanej przez Ski Amadé strategii, Christoph Eisinger wszystkich już dawno przyzwyczaił, gdyby nie kilka faktów… zadziwiających. Po pierwsze austriacka ekipa utknęła na lotnisku w Pradze. LOT, który obsługiwał ich lot miał opóźnienie spore, ale przyczyn dla których do tego doszło nie ujawniono. Spowodowało to spóźnienie o dobrych kilka godzin, przez co zapowiedziany wcześniej lunch dla przybliżył się do… kolacji.
Przybyciu Mr’a Ski Amadé towarzyszyły też fascynujące zjawiska na niebie – po praskiej stronie Wisły oberwanie chmury, po śródmiejskiej – przepiękny zachód słońca z kalejdoskopem barw na niebie. Przyjmijmy to za dobry omen i wskazanie sił wyższych w kierunku zachodnim, gdzie jak powszechnie wiadomo Austria i austriackie Alpy się znajdują. Tym bardziej, że na koniec, na niebie rozwinęła się podwójna tęcza, i było jeszcze piękniej.
Czym nas w tym roku zaskoczy Ski Amadé? Z pewnością kolejnymi, modernizowanymi z żelazną konsekwencją elementami infrastruktury oraz faktem, że już 90%, czyli ok. 684 z 760 km zintegrowanych, dostępnych z jednym karnetem tras, może być sztucznie dośnieżane. Zainstalowano bowiem przy nich ponad 4 tys. urządzeń, które produkują łącznie ok 15 mln m3 sztucznego śniegu – zgodnie z obowiązującym w Austrii prawem czystości – jedynie z czystej wody i powietrza (sic!). Zapewnia to możliwość zjazdu z każdego miejsca systemu w dolinę przez 126 dni w sezonie. Odbywa się to sporym kosztem, bo na wytworzenie 1m3 sztucznego śniegu trzeba wydać ok. 3,25 euro. W sumie, koszty dośnieżania stanowią w Ski Amadé ok 25% wszystkich kosztów, ponoszonych przez gospodarzy każdego roku (w tym z zysków uzyskanych z jednego karnetu na naśnieżanie przeznacz się ok. 8,25 euro dziennie). Gra jest jednak warta świeczki, bo – jak widać – nawet przy prorokowanym spustynnieniu klimatu, z nartami na pograniczu Kraju Salzburskiego i Styrii długo się jeszcze nie pożegnamy.

Nowością, na którą ja chciałbym zwrócić uwagę jest z pewnością rozwijanie systemu aplikacji ułatwiających poruszanie się po całym, rozległym systemie. W aplikacji mobilnej Ski Amadé, pojawiła się teraz funkcja Friend-Tracker, dzięki której przyjaciele bądź rodzina mogą się bez trudu odnaleźć, nawet jeśli wybrane przez nich – świadomie, bądź nie – drogi (czytaj: trasy zjazdowe), się rozejdą. Oczywiście nikt nie jest skazany na inwigilację. Po zainstalowaniu aplikacji jej użytkownicy tworzący grupę, muszą wyrazić zgodę na wzajemne „śledzenie”, a tym samym „odnajdywanie”. Chyba jednak warto się zgodzić (instalacja jest bezpłatna, a 400 hotspotów zapewnia dostęp do Wi-Fi w całym systemie), bo Ski Amadé jest naprawdę… rozległy.
Ski Amadé
5 regionów
25 ośrodków narciarskich
270 kolejek i wyciągów
760 km tras zjazdowych
Snowparki i Funslope’y
mnóstwo atrakcji
Więcej informacji: www.skiamade.com oraz www.facebook.com/skiamade/
0 komentarzy dotyczących “Mr Ski Amadé i znaki na niebie”