Uszak bzowy (Auricularia auricula-judae) jest grzybem całorocznym, ale nie rośnie na ziemi w ściółce, tylko na gałęziach i konarach powalonych krzewów czarnego bzu.

Chociaż uszak bzowy jest jadalny, świadomość jego wartości odżywczych i zdrowotnych wydaje mi się raczej znikoma. Być może rzecz ulegnie zmianie gdy przedstawię go pod nazwą używaną na Dalekim Wschodzie – jest to bowiem nic innego, jak grzyb mun, którego znamy jako pocięty w cieniutkie brązowe paseczki składnik potraw, zwłaszcza zup wietnamskiej czy chińskiej proweniencji.
Chińczycy nazywają uszaka muer i zapisują dwoma znakami kanji, oznaczającymi drzewo oraz ucho (木耳). Japończycy mówią na niego kikurage, Wietnamczycy nám lub cánh mỏng, Tajowie het hu nu lub si nam tam, a Koreańczycy jingyunlyu.
Uszaka bzowego (Auricularia auricula-judae) spotkamy na wszystkich niemal kontynentach. Jego owocniki osiągają średnicę od 2 do 10 cm. Początkowo mają kielichowaty kształt, z czasem stają się pofałdowane i rzeczywiście wyglądają jak zgniecione uszne małżowiny. Wrażenie potęguje kolor brązowawy lub oliwkowoszary z lekkim różowawym odcieniem. Z zewnątrz uszaki są delikatnie omszone, zaś ich wewnętrzna powierzchnia (hymenium) z widocznymi żyłkami jest lekko pomarszczona.
Ja swoje pierwsze uszaki znalazłem w Lesie Olszynka Grochowska, na początku listopada, a do tego jak należy i zgodnie z nazwą – na murszejącym czarnym bzie, zwalonym nad kanałkiem przecinającym rezerwat. Tworzyły na obrastającym mchem konarze niewielką kolonię i wyglądały rzeczywiście jak uszy… powiedzmy Myszki Miki 🙂
W medycynie Dalekiego Wschodu uszak ma szerokie zastosowanie. Przede wszystkim bowiem wzmacnia nasz układ odpornościowy. Stosuje się więc go z powodzeniem przy leczeniu przeziębień oraz rożnorakich bólów i dolegliwości, na przykład wywołanych hemoroidami. Profilaktycznie zaleca się spożywanie go z myślą o wydolności układu krążenia, bo przeciwdziała skrzepom, uelastycznia naczynia i sprzyja obniżaniu ciśnienia.
Więcej o uszakach, w portalach dzięki którym zainteresowałem się tymi grzybami: www.permakultura.edu.pl; www.ekologia.pl; www.lukaszluczaj.pl
Bardzo fajny i treściwy artykuł, ja grzyby mun znam tylko jako składnik niektórych dań azjatyckich, co prawda sama ich nie przyrządzam, wole zaufać specjalistom i zamówić jakieś fajne danie z azjatyckiej knajpki (polecam Udon Noodle Bar w Warszawie) natomiast co do grzybów, nigdy nie widziałam ich w okolicy ale chyba zacznę się rozglądać, ponoć jest ich w Polsce mnóstwo.
PolubieniePolubienie
Pingback: Grzyby, jak zwykle, przetrwają – Paweł Wroński