U progu zimy, niektórzy meteorologowie wieszczyli, że będzie ona niezapomniana. Rzeczywiście, ale – niestety – z powodu, jakiego nikt nie podejrzewał…

Co zaś się tyczy śniegu, mrozu i innych typowych symptomów, to ostatnie (przynajmniej na Mazowszu), miały miejsce tuż, tuż przed Prima Aprilisem. I… wystraszyły kota. Nie na żarty, zresztą!
Spacery z psem po okolicy, zwłaszcza w tych ciężkich czasach, pobudzają wyobraźnię do snucia raczej katastroficznych wizji. Próbuję więc się bawić tak, jak z tym kotkiem domagającym się rozpaczliwie wpuszczenia do ciepłego wnętrza, czy z „Domem, w którym straszy” (https://pawelwronski.blog). Ale najlepsze są pozytywne odkrycia, takie, jak ten domek ze zdjęcia poniżej, kojarzący mi się nieodparcie z oddechem… Japonii 🙂

Pingback: Migawki ze Złotokłosu i Henrykowa Urocze – Paweł Wroński