Na niekoszonych warszawskich trawnikach rozplenił się jęczmień płonny. Wygląda bardzo efektownie, zwłaszcza gdy towarzyszą mu barwne kwiaty, jak choćby rozsiane z pobliskich ogrodów ozdobne odmiany bodziszka.
Nadzieja jednak, że będzie można ów jęczmień wykorzystać do celów spożywczych, jest – zgodnie z nazwą rośliny – płonna. Jęczmień płonny (Hordeum murinum L.) zaliczany jest bowiem do traw. Szybko i łatwo się rozprzestrzenia oraz adaptuje do kiepskich warunków. Porasta miejsca nasłonecznione, niestraszne mu suche gleby, ugory i zaniedbane trawniki, zaś jego największym walorem jest działanie antyerozyjne. Znawcy przedmiotu określają go nawet mianem urbanofila, i traktują jako charakterystyczną roślinę w zespole Hordeetum murini (zespół jęczmienia i stokłosy płonnej), dziś powszechnie obserwowanym na wielkomiejskich ulicach i skwerach.

Jęczmień płonny wysiewa się najczęściej na miejscu, więc tworzy rozległe, zwarte skupiska, których wysokość waha się od 15 do 60 cm. Długie, zielone i cienkie źdźbła są z rzadka ulistnione. Liście dolne mają około 20 cm, te na wyższych piętrach – do 5 cm. Wszystkie są dość szerokie i płaskie, mają jasnozielony kolor, często się zawijają.

Jęczmień płonny przywędrował do nas przed wiekami z basenu Morza Śródziemnego, zapewne z nasionami roślin uprawnych, bądź przez przypadek – przyczepiony do ubrania jakiegoś kupca czy podróżnika. Katastrofalna tegoroczna susza i wynikające z niej zalecenie nieścinania trawników, przyczyniły się do szczególnego rozrostu tej rośliny.

„Płonny” to słowo o staropolskim rodowodzie, używane niegdyś w formach „płony” i „płóny„w odniesieniu do nieurodzajnej ziemi, potem jako synonim słów takich jak: „błahy„, „pusty„, „jałowy„. Dziś, w języku potocznym przetrwało w zasadzie jedynie w związku frazeologicznym „płonne nadzieje„. Jest też używane w botanice na określenie roślin nieowocujących, bądź niedających kwiatów, owoców czy nasion oraz w geologii na określenie skał (eksploatowanych kopalin), uważanych za nieużyteczne.

Ciekawie o jęczmieniu płonnym w artykułach:
www.biologiaroslin.wordpress.com
www.rynek-rolny.pl
Hej 😊
Trafiłam przypadkiem, bo wyskoczyło mi zdjecie Zmory w tekście o jęczmieniu płonnym, ale widzę, że piszesz o samej roślinie, a nic o tym jak jest bardzo niebezpieczna dla psów (nie uwierzyłbyś jak bardzo i jak poważne potrafi wywołać schorzenia, często wymagające interwencji chirurgicznych). Sama nie zdawałam sobie z tego sprawy, a w tej chwili to jest po babeszjozie jeden z największych psich problemów – w dodatku często bardzo trudny do zdiagnozowania bo to dziadostwo czasem trudno znaleźć 😦 tak wiec uważajcie na siebie, trzymaj ją z daleka od tego paskudztwa, pozdrowienia 🙂
PolubieniePolubienie
Dzięki za przestrogę i pozdrowienia 🙂
PolubieniePolubienie