Europa Włochy

Włochy / Piemont – na nartach po Mlecznej Drodze

Co łączy Hannibala z Fiatem i narciarzami? Pytanie jak znalazł do telewizyjnego quizu. Jeśli kiedyś padnie, pamiętajcie, że prawidłowa odpowiedź brzmi: Sestrière.

Ten pokaz slajdów wymaga włączonego JavaScript.

Sam znalazłem odpowiedź i wymyśliłem pytanie. Na Mlecznej Drodze. Nie, nie potłukłem się dotkliwie na stoku, ani nie mylę Bożego Narodzenia z Prima Aprilisem. Via Lattea istnieje naprawdę, na pograniczu Włoch i Francji. Rozciąga się od Sauze d’Oulx w Valle di Susa we Włoszech aż po francuskie Montgenevre. Jest słynną, bodaj największą w Europie huśtawką narciarską. Co to znaczy? Teoretycznie, że dzięki dobrze zorganizowanemu systemowi wyciągów, można pokonać z górą 400 kilometrów tutejszych nartostrad i wrócić do punktu startu bez odpinania desek. Praktycznie, że przejechanie ich nawet podczas przeciętnego urlopu, jest równie mało realne, jak szusowanie wśród gwiazd.

Od słoni do buldożerów
PDR_sestiere_031pW sercu regionu, po środku Mlecznej Drogi leży Sestrière. Kiedy patrzyłem na otaczające miejscowość ośnieżone szczyty Alp myślałem i z podziwem, i z przerażeniem o geniuszu i okrucieństwie Hannibala. Słyszałem ryk przerażonych słoni i chrzęst oręża tysięcy maszerujących na Rzym żołnierzy. Spośród wielu miejsc, przez które mógł przejść Hannibal, Sestrière wydaje się historykom najbardziej prawdopodobne. I tej wersji trzymają się gospodarze ośrodka bowiem przez długie stulecia nic tu się nie działo. W średniowieczu biegł przez przełęcz wyznaczony kamieniami trakt. Takie kamienie stawiano co 10 ówczesnych mil. Szósty kamień – Petra Sextriera na przełęczy wspomniano w bulli papieskiej z 1123 roku. Licząc od Turynu była to 60 mila drogi łączącej dwie doliny – Valle del Chisone z Valle di Susa. Potem, znowu nic się nie działo. Trakt wrócił na łamy historii dopiero po siedmiuset latach. W dostojną górską ciszę wdarły się po raz kolejny odgłosy maszerujących wojsk. Na początku XIX wieku armia Bonapartego szła tędy na wschód. Cesarza poprzedziły brygady budowlane, które ułożyły nowoczesny gościniec między francuską Sabaudią a włoskim Piemontem. Kiedy umilkło echo kroków francuskich żołnierzy, nic nie zakłócało ciszy oprócz porykiwania pasących się na okolicznych halach krów.

PDR_sestiere_034p

Dopiero w okresie międzywojennym XX wieku okolicą zainteresował się Giovanni Alberto Agnelli, senator Włoskiej Republiki i legendarny dyrektor Fiata z czasów największej prosperity koncernu. Doskonale znał okolicę gdyż urodził się w jednej z miejscowości Valle del Chisone w okolicach Pinerolo. Buldożery i ciężkie maszyny jakie sprowadził z odległego o 100 kilometrów Turynu, na zawsze zmieniły oblicze górskiego zakątka. W ciągu kilku lat pojawiły się hotele, a stoki Alpette, Sises, Banchetta i Fraiteve pokryła sieć wyciągów. Nawiązując do łacińskiego określenia szóstego kamienia, Agnelli nazwał swe dzieło Sestrière i otworzył hucznie w 1937 roku. Przedsięwzięcie było manifestem potencjału włoskiego przemysłu i nowoczesności. Zaś skoncentrowana na niewielkiej przestrzeni infrastruktura uchodzi po dziś dzień za prototyp funkcjonalnych, rozpowszechnionych zwłaszcza we Francji, stacji narciarskich „z probówek”. Narodziny ośrodka pamiętają dwa charakterystyczne, dwunastopiętrowe, niegdyś ekskluzywne hotele o cylindrycznym kształcie. Są dzisiaj jego symbolem, bo chociaż nadal pełnią funkcje hotelowe, wyposażeniem ustępują już nowszym obiektom. Ośrodek rozrastał się szybko, dzięki zainteresowaniu gwiazd show biznesu, polityków i rekinów finansjery. Wkrótce otwarto kino i założono pole golfowe (notabene najwyżej położone w Europie). Najwięcej jednak wznoszono… garaży. Boom w branży motoryzacyjnej i światowe sukcesy Fiata spowodowały bowiem, że gros gości przyjeżdżało własnymi pojazdami. Grupy entuzjastów narciarstwa o mniej zasobnej kieszeni, wynajmowały autokary, a nawet ciężarówki, by spędzić „na górze” przynajmniej jeden dzień.

PDR_sestiere_022p

Najsłynniejsze trasy
Usytuowany na wysokości 2035 metrów ośrodek oplata obecnie na tyle gęsta sieć wyciągów, że wcale nie trzeba huśtać się do sąsiednich miejscowości. Kluczowe znaczenie dla systemu ma trasa nosząca imię twórcy ośrodka. Zwyczajowo zmagają się na niej alpejczycy w slalomie gigancie. Organizowane tu od lat 50. XX wieku zawody Kandahar przekształciły się w 1967 roku w Alpejski Puchar Świata. Zaś od 1994 roku rozgrywany jest na trasie imienia Agnelliego prestiżowy slalom gigant przy sztucznym oświetleniu. Włosi podkreślają z dumą, że dwukrotnie triumfował w nim Alberto Tomba – legenda narciarstwa. Trasa opada szeroką wstęgą spod wierzchołka Monte Sises (2658 m) kończąc się nieopodal Kandahar Center – ciągu wypożyczalni, kas i siedziby szkoły narciarskiej. Na stoku wyznacza ją szereg gigantycznych latarni. Stok jest oświetlony i – z wyjątkiem zawodów – dostępny dwa razy w tygodniu dla amatorów mocnych, nocnych wrażeń.

PDR_sestiere_004p

W dzień korzystałem z faktu, że trasy wokół Sestrière biegną blisko siebie i często się przecinają. By jeździć bez znudzenia łączyłem różne odcinki, tworząc wciąż nowe warianty. Zmęczony, wstępowałem do którejś z rozrzuconych na stokach restauracji. W większości to modernistyczne budynki sprzed półwiecza. Należy do nich La Tana della Volpe, usytuowana między górnymi stacjami krzeseł na Monte Banchetta (2535 m). Budynek jest znakiem rozpoznawczym tego miejsca. Przyklejony do odkrytego stoku, interesująco prezentuje się z oddali. Stanowi też obowiązkowy przystanek na drodze ku najwyższemu punktowi Mlecznej Drogi jakim jest Monte Motta (2823 m). Wyciągi kończą się  tam na grani, około 200 metrów poniżej wierzchołka. Podobnie jak inni narciarze na dół zjeżdżałem trasą „32”. Czarną, i nie tyle trudną, ile długą. W górnych partiach nie ratrakowana biegnie odsłoniętym, narażonym na podmuchy wiatru terenem. Narty niosą więc na przemian, bez najmniejszego oporu przez wywiane, twarde i oblodzone odcinki lub z trudem, przez tarasujące zjazd pryzmy śniegu, gromadzącego się w załamaniach terenu. W dolnej części trasa wchodzi w las. Robi się zacisznie, ale nadal jest dość stromo. Śnieg nie sprawia jednak takich niespodzianek jak wyżej. Końcowy zaś, łagodny odcinek w dolinie potoku Chisonetto, ma już zupełnie relaksacyjny charakter.

Ze stoku na wino
W Sestrière wszystko jest tak zaaranżowane, że sportowe emocje przeplatają się z iście hedonistycznymi pokusami. Któż bowiem nie zechce zajrzeć po męczącym zjeździe trasą „32”, do widocznej na wysokim brzegu potoku gospody Lou Brachettes. Ja też tam zajrzałem i nie żałowałem. Serwują tam bowiem znakomitą zupę jarzynową minestrone i specjalność regionu, gęste, ostre sosy bagna caôda. Nieopodal startują krzesła wyciągu Chisonetto Banchetta, którym w każdej chwili można wrócić na górę.

PDR_sestiere_036p

Można też zjechać niżej – do Borgaty, hotelowej enklawy, z której rusza kabinowa kolejka na Col Basset (2424 m). A tam trasy Sestrière łączą się z pozostałymi nartostradami Drogi Mlecznej. W Borgacie, tuż przy stacji kolejki znajduje się nowoczesna restauracja Il Carpet. To również znakomite miejsce na dłuższą przerwę. Restaurację zachwalał właściciel hotelu Savoy Edelweiss, w którym się zatrzymałem, a że u niego kuchnia jest wyśmienita, nie miałem powodu, by nie zaufać. I rzeczywiście, w Il Carpet są znakomite włoskie pasty, a grzane wino, zwane tu z francuska vin brulé, jak ustaliłem doświadczalnie w ciągu następnych dni, najlepsze w okolicy! Notabene w piwnicy mieści się bogata w trunki winiarnia.

PDR_sestiere_029pNajwiększą jednak sympatią zapałałem do Baru Chisonetto. Pierwszy raz zatrzymałem się w nim gdy zjeżdżałem czerwoną, w dolnej części czarną „8” z Monte Banchetta, a w sypiącym, gęstym śniegu trudno było dojrzeć czubki własnych nart. Wnętrze obszernej kamiennej szopy przykrywają rozległe połacie drewnianego dachu, wsparte na potężnych krokwiach. W kominku wesoło strzelają płomienie, przyciągając spragnionych ciepła narciarzy. Rozkoszując się smakiem crostaty – ciasta z marmoladą, popijałem vin brulé i czułem jak powracała energia. Trasę „8” strome progi dzielą na wyraźne odcinki. Za każdym razem odnosiłem wrażenie, że zjeżdżam przez kolejne piętra góry i bardzo mi się to podobało. Gdy miałem dość, przerzucałem się na czarną trasę używaną do rozgrywania biegów zjazdowych. Kandahar Banchetta – Giovanni Nasi, tak brzmi pełna nazwa. Na szczęście na co dzień nie jest specjalnie utwardzona, bo i tak stawia spore wymagania amatorom. Ma ogromny zakręt w lesie, liczne strome fragmenty oraz efektowny, karkołomny finisz w Borgacie, vis á vis wspomnianej restauracji Il Carpet.

Wśród elektrycznych gwiazd
PDR_sestiere_050pJako wzięte zagłębie narciarskie, Sestrière oferuje szereg pozanarciarskich atrakcji. Jest wypożyczalnia skuterów śnieżnych, można skakać na paraglajdzie albo odbyć widokowy lot helikopterem nad Alpami, skorzystać z kortów lub urządzeń fitness w Pałacu Sportów przy Via Azzurri d’Italia.

Do stacji można też przyjechać z rękami w kieszeniach. Byle tylko mieć zasób gotówki, to człowiek ubierze się od stóp do głów i wyposaży nie tylko na narty. Ekskluzywne sklepy z ciuchami, biżuterią i artykułami sportowymi kuszą efektownymi wystawami przy Via Louset, Piazzale Fraiteve oraz Piazzale Kandahar. Wieczorami, w całym ośrodku lokale rozbrzmiewają muzyką. I chociaż miejscowość nie jest romantyczną alpejską wioską, ale kombinatem narciarskim, to przy wieczornym oświetleniu nabiera uroku. Ba, panuje tu iście świąteczna atmosfera podkreślona lampkami na choinkach i gwiazdami rozwieszonymi na ulicach.

Chociaż dominują pudełkowate apartamentowce, spośród których jak wyspa wyłania się przypominający kamieniczkę hotel Savoy Edelweiss (notabene relatywnie niedrogi, trzygwiazdkowy ze świetną kuchnią), to najbardziej znany nawet poza granicami Włoch jest sklepik spożywczy Mon Jardin przy Via Pinerolo. Sławę zawdzięcza zawsze świeżym owocom i warzywom oraz szerokiej ofercie smakołyków z Piemontu (prodotti tipici locali Piemontesi): serów, wędlin i win.

PDR_sestiere_012p

Kiedy opuściłem handlowe centrum, by zażyć wieczornej jazdy na trasie imienia Agnelliego, doznałem szoku. Wiedziałem, że jest oświetlona, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to aż tak spektakularna iluminacja. 200 lamp o mocy 1000 kW każda tworzy niewiarygodnie jasny pas na stoku. Jak się okazuje na Mlecznej Drodze nie ma rzeczy niemożliwych – jakby nie było na pożegnanie z Sestrière szusowałem wśród gwiazd.

INFO
Witryna kurortu: www.sestriere.it
Portal Drogi Mlecznej: www.vialattea.it oraz www.montagnedoc.it

W pierwotnej wersji (zmieniłem tryb i czas na przeszły), artykuł był publikowany na łamach „Kaleidoscope” w 2004 r.

0 komentarzy dotyczących “Włochy / Piemont – na nartach po Mlecznej Drodze

Skomentuj jeśli chcesz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

%d blogerów lubi to: