Do Kazimierza Dolnego prowadzą dwie proste drogi z Warszawy – jedna trzyma się prawego brzegu Wisły i jest nader malownicza ze względu na zielony entourage oraz kilka ciekawych miejsc, które warto zwiedzić. Liczy 141 km długości. Druga jest nieco dłuższa (155 km) ale jedzie się szybciej, bo lwia część trasy biegnie dwupasmową S17.
Jadąc do celu, wybraliśmy ten pierwszy wariant. W drodze powrotnej, odbijając do Końskowoli skorzystaliśmy w logiczny sposób z opcji drugiej.
Przystanek 1. Goźlin – Mariańskie Porzecze
Sanktuarium pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej w Mariańskim Porzeczu było pierwszym przystankiem na naszej trasie wypadu z Warszawy do Kazimierza Dolnego. Ozdobą wzniesionej w 1766 roku drewnianej, i – co jest raczej rzadkością – dwuwieżowej świątyni jest bogata polichromia z umieszczoną na stropie gwiazdą cnót Matki Boskiej. Znajduje się tam 10 cnót ewangelicznych Najświętszej Marii Panny: Najczystsza, Najroztropniejsza, Najpokorniejsza, Najwierniejsza, Najpobożniejsza, Najposłuszniejsza, Najuboższa, Najcierpliwsza, Najmiłosierniejsza, Najboleśniejsza. Wzorzec „kobiecości” symbolizowany przez ową gwiazdę jest więc kontrowersyjny ze współczesnego punku widzenia, niemniej jednak – jeśli popatrzymy nań z historycznej perspektywy, przyczyny tradycyjnego i mocno już archaicznego podziału ról społecznych stają się jasne.






Więcej o Mariańskim Porzeczu w tym blogu: https://pawelwronski.blog/2018/10/08/gwiazda-cnot-matki-boskiej/
Przystanek 2. Wilga
W 1929 roku z inicjatywy hrabiego Stanisława Kostki Rostworowskiego i jego żony Marii Ludwiki, właścicieli majątku Wilga, zostało utworzone osiedle pod nazwą „Wilga nad Wisłą Osiedle Klimatyczno-Wypoczynkowe”. Osiedle powstało na gruntach należących do mocno zadłużonego majątku leśnego. Właściciele znaleźli rozwiązanie trudnej sytuacji finansowej w parcelacji części swoich dóbr na działki letniskowe. Inspirował ich rozwój podwarszawskich miast ogrodów, utworzonych jeszcze przed pierwszą wojną światową, które wciąż rozwijały się po jej zakończeniu, w niepodległej Polsce, takich jak: Podkowa Leśna, Komorów, Milanówek, Zalesie Dolne, Świder, Otwock, Soplicowo czy Śródborów.

Dokładnie historię powstania osiedla Wilga nad Wisłą opisał w swoim poświęconym historii blogu, nieżyjący już, Zbigniew Węgrzynek: http://vilca.pl/historia-powstania-osiedla-klimatycznego-wilga-nad-wisla/.
Po 1930 roku powstał na w Wildze ośrodek „Współpraca”, który przechodząc zmienne koleje losu stał się w 2005 roku własnością spółki „Las Woda”. Spółka zmodernizowała ośrodek i przekształciła go w funkcjonujący po dziś dzień Park Rekreacyjno-Biznesowy „Las Woda” (https://www.las-woda.pl/hotel/miejsce-z-historia).
Przystanek 3. Maciejowice
W Maciejowicach zakończyła się tak naprawdę insurekcja kościuszkowska w 1794 roku. Wojska powstańcze poniosły klęskę, a Tadeusz Kościuszko dostał się do niewoli. Za cenę życia i wolności 20 tysięcy polskich jeńców złożył carowi przysięgę, że wyjedzie z kraju i nigdy już nie stanie na czele skierowanego przeciwko Rosji buntu. Tradycje insurekcji są żywe w Maciejowicach, a w budynku miejscowego urzędu na rynku urządzono Muzeum im. Tadeusza Kościuszki (https://www.facebook.com/muzeummaciejowice). Było nieczynne więc pocieszyliśmy się kawą i lodami 🙂

Przystanek 4. Dęblin
Dęblin to miejscowość z tradycjami militarnymi, związana zwłaszcza z rozwojem polskiego lotnictwa. Nic więc dziwnego, że to właśnie tam założono Muzeum Sił Powietrznych (https://muzeumsp.pl/). Placówka eksponuje ponad 80 maszyn, nie tylko zresztą samolotów czy śmigłowców, ale także wozy i urządzenia obsługi naziemnej. Do wybranych obiektów można wejść po wykupieniu takiej opcji z biletem. W okresie czerwiec – wrzesień dostępne są dwie zaprojektowane w sowieckiej Rosji maszyny: trójsilnikowy odrzutowy samolot transportowy i pasażerski Jak-40 (z 1965 r.) oraz ciężki śmigłowiec transportowy Mi-6 (z lat 50.).

Przystanki 5. i 6.
Na trasie do Kazimierza Dolnego wstąpiliśmy jeszcze do Gołębia, żeby podziwiać manierystyczne założenie tamtejszego kościoła i wystawioną obok Kaplicę Loretańską (więcej: https://pawelwronski.blog/2021/06/10/sanktuarium-w-golebiu-manierystyczny-majstersztyk/) oraz do Puław, żeby przejść się po pałacowym parku, któremu kształt nadała księżna Izabela Czartoryska (https://pawelwronski.blog/2021/06/11/swiatynia-sybilli-dom-gotycki-i-pawie/).


W drodze powrotnej
W drodze powrotnej zwiedziliśmy Końskowolę, odkrywając lokalne smaki (https://pawelwronski.blog/2021/06/10/izba-produktow-lokalnych-w-konskowoli/) i trafiliśmy do Sulbin. Przez przypadek szczerze mówiąc, bo uwierzyliśmy słowu pisanemu i widząc kartkę z ogłoszeniem, że obiekt jest nieczynny, opuściliśmy gnani głodem, polecany nie tylko w mediach, słynącą ze staropolskiej kuchni i akademii wina, restaurację Dwór Chotynia (http://www.chotynia.pl/). Na szczęście nie zawiedliśmy się!

Na trasie wycieczki, fot. P. Wroński
Przystanek ‚regeneracyjny’ (w drodze powrotnej). Sulbiny
Hotel-Restauracja „Sulbin” umknęłaby zapewne naszej uwadze, zwłaszcza, że leży przy mało romantycznej – przynajmniej z nazwy… ulicy Bitumicznej. Ale ku naszemu zaskoczeniu jedzenie było fantastycznie przyrządzone (dopiero później dowiedziałem się ze strony obiektu, że w 2012 roku hotel zdobył Kulinarny Puchar Polski. Minęła dekada, a kuchnia nadal serwuje znakomite potrawy – gratulacje). Moje towarzyszki szczególnie chwaliły sobie warzywa w delikatnej panierce o wyjątkowym smaku, a ja rozkoszowałem się smaczną pastą z kurkami. Tak więc ze szczerego serca polecam to miejsce na przystanek regeneracyjny w okolicach Garwolina. Smacznego! (http://www.sulbin.pl/)




Wpis o celu naszej wycieczki, czyli Kazimierzu Dolnym w niniejszym blogu: https://pawelwronski.blog/2021/06/11/kazimierz-dolny-miasteczko-butik-nad-wisla/
0 komentarzy dotyczących “Wiślanym traktem do Kazimierza…”