Czy Węgrzy znajdują jakieś inspiracje w polskiej tradycji kulinarnej? Po tym pytaniu na czole szefa kuchni budapeszteńskiego hotelu Hilton pojawia się lekka bruzda, świadcząc o głębokim namyśle. – Może warzywa – pada ostrożna odpowiedź.

Ten wątek rozmowy pozwolił nam zrozumieć dlaczego na mozaikowej mapie kulinarnej Budapesztu, pośród restauracji specjalizujących się w kuchniach całego świata, brak lokalu z polskim menu.
Oddziaływania w przeciwnym kierunku udowadniać nie trzeba gulasze (w tym zupa gulaszowa), salami, papryka, a przede wszystkim wina, zwane od wieków węgrzynami trzymają się mocno w polskim menu.
Lengyel, magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát (słynne przysłowie: Polak, Wegier dwa bratanki i do bitki i do szklanki).
Horváth Csaba, szef kuchni usytuowanego rewelacyjnie, bo tuż przy kościele Macieja w Budzie Hotelu Hilton, ma na swym profesjonalnym koncie ciekawe doświadczenia. Gotował bowiem w lokalach na Dalekim Wschodzie i w Egipcie. Teraz swoje potrawy dostosowuje do standardów światowej sieci hotelowej Danubius (www.hilton.com) i oczekiwań klientów ze wszystkich stron świata. Jest przy tym przekonany, że kuchnia jego ojczystego kraju ma przed sobą wielką przyszłość, pod warunkiem, że Węgrzy ją nieco złagodzą. Efektem takiej właśnie filozofii był smak sztandarowej dla Węgier zupy rybnej – halászlé, jakiej skosztowaliśmy w hotelowej restauracji ICON – niezwykle, zaskakująco wręcz delikatny (www.facebook.com).
Pokazał nam także dwa węgierskie produkty, które łączą kreatywnie modne na świecie fusion z węgierską tradycją: ocet balsamiczny wyrabiany w Tokaju (tokaji balszamecet) oraz olej z paprykowych pestek z okolic Kalocsy (hidegen sajtolt).
ICON etterem: www.iconetterem.hu
Hilton Budapest: www.facebook.com/HiltonBudapest/
Materiał z cyklu „Europa na weekend”, przygotowanego przy wsparciu Mondial Assistance przez Klub Leniwca w ramach projektu medialno-promocyjnego dla Mercedes-Benz Polska.
0 komentarzy dotyczących “Polskie wpływy w węgierskiej kuchni”